niedziela, 25 stycznia 2015

Szatańska Dziewczyna Część Druga.

Od zawsze podejrzewałam, że coś jest ze mną nie tak. Nie potrafię pozbierać myśli. Czuję jakby moją duszę piekielny ogień rozdrapywał na miliony kawałeczków. To straszne. Nigdy nie byłam w pełni akceptowana przez ludzi. Zawsze schodzili mi z drogi. Bali się takiego agresywnego dziecka jak ja. Odwracali wzrok gdy na nich spoglądałam. Nie miałam nikogo.
Dlaczego taki rozwydrzony bachor chodzi po tej ziemi?
Czemu trzymają ją w kościele?
Czy nie byłoby lepiej gdyby przestała istnieć?
Mała Diablica. Czyste zło. Jej oczy przerażają same w sobie.
Płakałam kiedy nikt nie patrzył. Powtarzałam sobie. Nie jesteś żadnym diabłem! Nie jesteś nim!

- Nie jestem twoim prawdziwym ojcem, jest nim szatan...
Zaniemówiłam. Jak to moim ojcem jest...szatan? Czyli oni mieli racje naprawdę byłam piekielnym dzieckiem,
- To ostrze nazywa się Hinomaru. Twoje demoniczne moce są w nim zapieczętowane. Przekazywany był od pokoleń. Jest to także ostrze przeciwko demonom. Jednak nie możesz go wyjąć z pochwy.
- Dlaczego? Skoro to ma zabijać demony?
- Jeżeli otworzysz miecz uwolnisz swoje moce już mówiłem. Z tym dniem zniknie całe twoje człowieczeństwo... - nie dokończył w pełni swojego zdania. Poczuliśmy głębokie trzęsienie. Szybko wybiegliśmy z kryjówki. W środku było istne pobojowisko. Ściana rozwalona. Wszystkie pomniki, ołtarz były w opłakanym stanie. Do tego na środku stała Karin, a raczej demon. Gdy mnie zauważył zaśmiał się szeroko.
- Wróciłem po Ciebie o Pani. Nie masz przed czym uciekać i tak zawsze cię znajdę. - jego oślizgły język ocierał wargi. Zrobiło mi się nie dobrze. Rzucił się w moją stronę. Moi przyjaciele bronili mnie. Udało im się go na chwilę powstrzymać.
- Sakura! Musisz stąd uciekać. - zawołał...tata? a może jednak już nie?
- Niby gdzie mam uciekać?!
- Masz! - wcisnął mi w rękę zwinięty papier. - Zaraz po wyjściu skontaktujesz się  moim przyjacielem tylko on jest ci w stanie pomóc. A teraz...schowaj się i przeczekaj tą burzę! - poczułam jak wpycha mnie do tej ciemnej nory. Zleciałam ze schodów. Bolało jak cholera. Miałam szczęście, że nie złamałam żadnej kości. Złapałam się za głowę. Musiałam pomyśleć. Dlaczego to przydarzyło się mnie. Zawsze byłam pechowym dzieckiem, ale to? Gdy inni stali w kolejce po szczęście gdzie ja stałam? No powie mi ktoś? Spokojnie -podpowiada mi moje wewnętrzne ja. W tej chwili miałam ją jednak gdzieś. Kochanie ciekawe co byś zrobiła gdybyś teraz była na moim miejscu. Jestem tobą... - słyszałam jej ironię w głosie. Cóż miała rację 1:0, wniosek? Przegrywam sama ze sobą. Cudownie. To głupie, ale... " Jeżeli sens nie ma sensu a brak sensu ma sens to, co jest bezsensowne? "Wszyscy trzymali to przede mną w tajemnicy. Jak mogli? Czuję wielki żal. Gdy byłam młodsza ludzie nie pałali do mnie jakąś pozytywną energią. Ale dawałam sobie radę. Miałam osoby na które mogłam liczyć, Tata pomagał mi zawsze. I dlatego, nie mogę go teraz tam zostawić. Muszę mu pomóc! Podniosłam się. Z całych sił zaczęłam walić w ścianę. Nie wiem ile czasu nad tym spędziłam, ale poczułam jak z moich oczu ulatniają się ciche łzy. Starłam je wierzchem dłoni. Spróbowałam ostatni raz. Rozbiegłam się. I najmocniej jak umiałam uderzyłam barkiem w boczną ścianę. Udało mi się! Wyszłam z ukrycia. Tam toczyła się walka. Moi przyjaciele odmawiali różne modlitwy. Większości nie rozumiałam. Mój staruszek pozbawiał życia Kali, kiedy wypędzał go z ciała Karin padły słowa skierowane do mnie. Nie jestem jedyny! Jestem jednym z milionów! Jesteśmy w miejscach, o których wam się nie śniło! Posiadamy kształty w które nie wierzycie. Nie ważne ile będziesz uciekać, i tak cię dorwiemy, nigdy nie będziesz wolna " I odszedł. Spojrzałam na mojego tatę.
- Teraz będziesz miała szansę uciekaj! - spojrzałam na niego. Myśl o tym, że mogę go już nigdy nie zobaczyć rozdzierała moje serce oraz paliło duszę.
- Kiedy ja nie mogę! Nie chcę cię opuszczać!
- Nie rozumiesz co do ciebie mówię?! Uciekaj! Rób co ci każę albo... - nie dokończył swojej wypowiedzi. Zadławił się. Jego ręce powędrowały do serca. Widziałam grymasy bólu na jego twarzy. Chciałam podbiec do niego, kiedy wystawił swoją dłoń na przeciwko mnie. Wyglądało to tak jakby chciał utworzyć niewidzialną barierę pomiędzy nami.
- Nie podchodź do mnie. - stanęłam w miejscu. Co się dzieje?
- Sakura uważaj! Odejdź od niego!
- Nie rozumiem co się dzieje? - spojrzałam na mojego staruszka. Jego okulary zaczęły pękać. Wokół jego ciała zapłonął ogień i już wiedziałam.
Miałam głęboko w dupie jakiekolwiek zakazy. Podbiegłam do niego. Chciałam mu pomóc.
- Hej nie poddawaj się tato! - złapałam go za ramię. W tedy on spojrzał na mnie, ale jego spojrzenie przerażało mnie. Demonie oczy. Czarne jak otchłań. Nie widać było końca.
- Tego marnego egzorcysty już tu nie ma. - zaśmiał się. Odebrał mu wszystko nawet głos. - Nareszcie mogę cię zobaczyć osobiście. Moja prawdziwa córko. - zaśmiał się. Jego śmiech ogłuszył wszystko inne wokoło. Skupiłam się tylko na nim. Zacisnęłam ręce w pięści.
- Oddaj mi mojego tatę! - nie ważne są więzy krwi. On mnie wychował. To on pełnił rolę mojego ojca, nie ta marna kreatura.
- Jestem Szatan. Władca podziemnego świata. I twój ojciec, wiesz ten prawdziwy. - znowu się śmiał. - A teraz zabieram cię do domu! - jedną ręką utworzył portal. Był niebieski. W środku widziałam pełno zjaw. Wyciągały ręce, jakby czekały na swoją ofiarę, czyli na mnie. Poczułam na sobie jego dotyk. Wzdrygnęłam się. Zaczęłam się szarpać. Moi przyjaciele ruszyli mi z pomocą, ale potem widziałam tylko jak płonęli. Łzy zaczęły skapywać z moich oczu.
- Jesteś słaba, moja córka się mazgai? Muszę jak najszybciej przywrócić twoją dawną formę. - broniłam się jak tylko mogłam. Wiedziałam, że jeżeli mnie tam wrzuci, to już po mnie. Zostanę wymazana z kart historii. Przed oczami przeleciało mi całe życie. Od momentu pierwszych urodzin do teraz. Już się nie szarpałam. Nie widziałam żadnej drogi ucieczki. Wzięłam głęboki oddech. Niech zrobi to szybko.
- Nigdy nie pozwolę ci jej skrzywdzić! - spojrzałam na mojego tatę. Czyżby zdołał oprzeć się mocy samego Szatana?
- Myślisz, że od tak możesz się mnie pozbyć? - widziałam jak oboje walczyli. Tata złapał za nóż, który trzymał w pasie. Otworzyłam szeroko oczy. Nie! On nie może...!
- Nikt mnie nigdy nie opęta. I zapamiętaj ty marna szumowino. Tylko ja jestem jego ojcem. I nigdzie go nie zabierzesz. W tym momencie przebił swoje ciało nożem.
- Ty marny egzorcysto! Jeden ruch, a ja zostałam wepchnięta w bramy do piekła. Ręce zjaw uwiesiły się na mojej szyi, rękach. Zaparłam się mieczem. Spojrzałam na ciało taty, Leżał zabity. Nie zdążyłam mu powiedzieć, jak bardzo go kocham. Wiedziałam jedno, nie mogę dać się złapać w te sidła.
- Brama do piekieł wciągnie wszystko...
 Krzyknęłam. Chciałam w ten sposób dodać sobie sił. Spojrzałam na miecz. Widziałam tylko jedno wyjście. Chwyciłam za pochwę miecza. Nie myśląc, o tym co będzie potem wyciągnęłam miecz. Mojemu ciału od razu towarzyszył ogień, ale tak jak w poprzednim przypadku nie palił mnie. Moje włosy stały się dłuższe. Oczy...inaczej spostrzegałam świat. Kolory były wyraźniejsze. Słyszałam wszystko dokładnie, aż nazbyt dokładnie. Idąc całkowicie za intuicją, odwróciłam się i wsadziłam miecz w sam środek bramy. Jednym, szybkim ruchem przecięłam wrota do piekieł. Wszystko opadło. Wszystko zniknęło. Spojrzałam na ciało taty. Leżał nieruchomo. Nie potrafiłam do niego podejść. Nie wiem dlaczego. Moje serce rozdzierał żal i rozpacz. Cała się trzęsłam.
- Tato...przepraszam.

***

- (...) O Boże, uczyń życiodajną nadzieję w naszych sercach i dozwól, aby ona pocieszyła nas w cierpieniu, którym jesteśmy nawiedzeni. - ksiądz zakończył pogrzeb słowami na które nie zwracałam uwagi. Nie potrafiłam się na niczym skupić. Cały czas przed oczami miałam jego szatańskie oczy i ten perfidny uśmiech. Zacisnęłam ręce w pięści. Niebo chciało pokazać nam, że jest z nami swoją obecnością. Płakało razem z nami. Moje mokre włosy przyklejały się do twarzy. Nikt nie widział mojej twarzy i bardzo dobrze. Chciałam pozostać sama. I po pewnym czasie tak było. Tylko ja zostałam nad grobem ojca. Miecz lekko ciążył mi na plecach, wcale nie był taki ciężki, ale swój ciężar miał. Sięgnęłam do tylnej kieszeni spodni. 
 "Zaraz po wyjściu skontaktujesz się moim przyjacielem tylko on jest ci w stanie pomóc"Wciskałam po kolei dziewięć cyfr. Sygnały na połączenie, stawały się coraz bardziej irytujące.
- Halo kotku czy to mnie szukasz?  - szukałam osoby która do mnie przemawiała. Nigdzie jej nie widziałam. - Hej tutaj jestem. - spojrzałam w górę. Facet siedział na górnej gałęzi starego dębu. Zeskoczył.
- To z tobą miałam się skontaktować? - w tym momencie zastanawiałam się czy tata nie pomylił cyferek. Przecież ten człowiek wyglądał śmiesznie. Nosił koszulę w kratę oraz spodnie w paski. Jego czerwone buty idealnie kontrastowały z białym kapeluszem.
- Nazywam się Ryu. Byłem jego najlepszym przyjacielem.
- Także jesteś egzorcystą?
- Oczywiście. Twój ojciec chciał wychować cię jak na ludzkie dziewczę przystało jednak ty nie sprostałaś jego wymaganiom. Córka Sztatana w ludzkim ciele nie ma prawa plątać się po naszym świecie, do tego w dzień, - wymierzył we mnie broń. Otworzyłam szeroko oczy. - Ja tylko wypełniam rozkazy z góry. Święte Przymierze chce się ciebie pozbyć, jesteś zbyt wielkim zagrożeniem. Chociaż przyznam szkoda będzie zabić taką śliczną buźkę jak twoją. - spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Dlaczego tata dawał mi numer do takiej osoby? Czy na prawdę uważał mnie za zagrożenie? Nie przecież sprzeciwił się samemu Szatanowi i obronił mnie.
- Czy nie miałeś mi pomóc? - on jakby nie usłyszał mnie mówił dalej.
- Albo ja zabiję cię teraz, albo sama to zrobisz. Demon nie może swobodni chodzić po tej ziemi. Więc co wybierasz?
- Żadne z nich. Chcę zostać jedną z was! - zszokowałam go. I wcale się nie dziwiłam. Gdyby, ktoś powiedział mi wcześniej, że jestem córką samego Szatana, mój przybrany, ale jak dla mnie prawdziwy ojciec umrze, kościół pozostanie ruiną i teraz będą chcieli mnie zabić, wyśmiała bym go. I w dodatku zaprowadziła na policję.
- Nie jestem córką Szatana! Moim ojcem był tylko Kobaru! Nikt inny dla mnie się nie liczy. A jeżeli go nie pomszczę nie będę mogła spojrzeć w lustro!
- Czy dobrze rozumiem? Chcesz zabić szatana? - zaśmiał się lekko.
- Owszem. Sprawię, że będzie błagał mnie o litość...- jego reakcja była natychmiastowa - wyśmiał mnie. Poczułam się zażenowana. Jeszcze chwila a ty będziesz mnie błagał o litość!- Co cię tak bawi?
- Jak to co? Ty! Córka samego Szatana chce zostać egzorcystą? Dawno się tak nie uśmiałem, ale dobrze. - jego palec znalazł się przed moimi oczyma. - Jeżeli chcesz zostać egzorcystą musisz poddać swoje emocje i siły na próbę. Ale to wszystko w swoim czasie. Jednak pewnego dnia będziesz musiała spełnić swoją obietnicę. A to nie będzie łatwe zadanie. Doskonale wiem o czym mówisz.

Akademia pod wezwaniem św. Gabriela. była szkołą najlepszą w całym Tokio. Nigdy nie pomyślałabym, że postawię tutaj swoje stopy, a jednak. Akademia ta była dużych rozmiarów. Miała aż pięć budynków. Trzy pierwsze budynki były przeznaczone na naukę dla młodzieży. Kolejne dwa to akademiki. Szkoła wyposażona była również w jadalnie oraz place. Dodam jeszcze, że jest to szkoła dla zwykłych uczniów i tych niezwykłych? Nie wiem jak mam nas nazwać. Nas...bo w sumie od tej pory się do nich zaliczam, prawda? Wszyscy zebrali się w największym budynku. Każdy zajął swoje miejsce. Dyrektor przemawiał do nas wszystkich. Jednak po chwili kazał przemawiać reprezentantom czterech klas. Dziwiło mnie to, że zaczynali od początku, ale może tutaj liczy się hierarchia? Ty się najwięcej znasz, lepiej słuchaj uważnie. Znowu to zrobiła. Zamknij się lepiej - odpowiedziałam mojej wewnętrznej ja.
-  Reprezentant klas pierwszych Uchiha Sasuke!

Od Autorki: No kochani jest część druga. Nadal nie znoszę siebie za to, że robię jednopartówkę w częściach. Ale natchnęło mnie na coś dłuższego i myślałam nawet by zrobić z tego opowiadanie, ale opowiadanie to za długie by nie było to wole jakoś ściśnić tow jednopartówkę rozpisaną na części xD wiem dziwne to xD nie długo będziecie mnie gnębić o kolejne części, ale nwm kiedy coś powstanie. Bo jak zacznie się szkoła to będzie ciężko mówię wam, także od razu się usprawiedliwiam xd. Do trzeciej części miśki! Buźki <3

4 komentarze:

  1. Przyznaj się! Oglądałaś Ao No Exorcist!! Od razu mówię, że mam powody aby tak sądzić. Między innymi Sakura jest córką szatana, który opętał jej "ojca" , wychowała się w kościele i tak dalej. Mimo wszystko bardzo podoba mi się styl Twego pisania i z niecierpliwością czekam na następną część.


    Oli (nowa czytelniczka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaje sie bez bicia :) jakos mnie to zainspirowalo :) a tak btw to witam w mych progach :)

      Usuń
  2. No więc wreszcie doczekałam się i było warto ! *,* Druga część strasznie mi się podobała. Także z niecierpliwością czekam na kolejną część ! :D Sasuś reprezentant klas pierwszych? Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy ; - )) Także ten, tego życzę Ci duuuużo weny <3 ; - **

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej fajny blog, szkoda że nie napisałaś kolejnej części tej partówki ;)Dzisiaj wpadłam na twojego bloga, a może kiedyś tu byłam i nie pamiętam :) Też pisze takie opowiadania, ale nie nabrałam odwagi, żeby go opublikować na necie.
    Pozdro ;)Czarna Kotka

    OdpowiedzUsuń

LAYOUT BY OKEYLA