wtorek, 16 sierpnia 2016

Witaj, stary przyjacielu. (BTS)

Mała dziewczynka bawiła się na placu zabaw. Dzisiaj po raz kolejny miała spotkać się ze swoim przyjacielem. Słońce delikatnie chowało się za horyzont, dając pomarańczowy błysk światła. Wiatr starannie wprawiał w ruch króciutkie włosy dziewczynki. Kosmyki łaskotały ją w sam czubek nosa. Czekała, sama dokładnie nie wiedziała ile. Mino wszystko wiedziała, że się zjawi. Ufała mu. Blask pomarańczy powoli zmieniał się w szept szarości. Mała dziewczynka posmutniała. Zrozumiała, że dzisiaj nie ujrzy swojego przyjaciela. Pomimo tego, że nie raz się kłócili, drażnili się ze sobą, mogli na sobie polegać. Westchnęła zawiedziona. Szła w stronę domu. Wzrokiem obserwowała otoczenie. Obok mostu dostrzegła to charakterystyczne drzewo. Drzewo białego bzu. Teraz nie miało na sobie tych pięknych kwiatów, jednak nadal pozostawało piękne i majestatyczne. Przyjrzała się dokładnie, ujrzała chłopca który wpatrywał się uważnie w drzewo. To był on. Dlaczego jest tutaj? Akurat teraz? Mino kłębiących się pytań w jej małej główce, uśmiech sam pojawił się na jej buźce i pobiegła w jego stronę. Gdy go ujrzała zauważyła jego wyraz twarzy. Emanowała smutkiem i przygnębieniem. Ręce bezwładnie spuszczone wzdłuż ciała. Przy pomocy resztek promyków mogła ujrzeć jego łzy. Zaraz, dlaczego on płacze?- Coś się stało? - zapytała szeptem, gdyby nie całkowicie panująca cisza, nie usłyszałby jej. Odwrócił się powoli, widać było, że chciał ukryć przed nią łzy. Mimo że mieli po sześć lat nie chciał pokazywać jej swoich łez, chciał być w jej oczach silnym chłopcem. Jednak tym razem marnie mu to wychodziło. A może tym razem, po raz pierwszy nie chciał ich ukrywać? Może chciał pozwolić im popłynąć, dając upust. Tylko czemu? Chłopczyk spojrzał na nią i wypowiedział słowa, które wstrząsnęły światem małej dziewczynki...

Obudziłam się dzisiaj wraz z dźwiękiem budzika. Kompletnie się nie wyspałam. Przez całą noc nie mogłam znaleźć odpowiedniej pozycji, która pozwalałby mi w spokoju zasnąć. Do tego, od pewnego czasu wracam wspomnieniami do historii z dzieciństwa. Napawało mnie to melancholią. Nie mam czasu na myślenie o takich bzdetach. Teraz mam dziewiętnaście lat i chodzę do jednego z lepszych liceum w mieście. Dokładnie, moja szkoła nazywa się High School of Mila. Skrótowo Mila. Poziom dosyć ciężki, ale da się wytrzymać.Jest to szkoła zajmująca się kształceniem muzyków. 
Wstałam i uszykowałam się do szkoły. Założyłam czarne jeansy i do tego bluzę we wzory azteckie, do tego dobrałam miętowe air max'y. Od rana w całym domu dało się wyczuć zapach smażonej jajecznicy. Mama uwielbiała gotować, to była jej pasja. Tata kochał czytać, dlatego zawsze siedział w kuchni i czytał gazetę albo książki. Ja nie odziedziczyłam pasji po żadnym z nich. Ja bowiem kocham muzykę. Granie na gitarze, śpiew. Kiedy chwytam struny w swoje opuszki palców czuję uniesienie. Jakbym nagle zamykała się w swoim świecie i nie liczyło się nic innego. Ale wróćmy do rzeczywistości...
- Kochanie, o której kończysz dzisiaj zajęcia? - mama spojrzała na mnie przez ramię pytając. Odtworzyłam swój plan zajęć w głowie.
- O piętnastej, a o co chodzi? - spytałam.
- Za dwa dni przyjeżdżają nasi przyjaciele musimy ich przenocować na parę dni. Potem poszukają mieszkania, ale na chwilę obecną nie będą mieli gdzie się zatrzymać.
- No dobrze, a gdzie tu moja rola? - nie wiedziałam do czego dąży.
- Musisz pomóc mi doprowadzić dom do pokoju i uszykować dwa pokoje. Dla nich i ich syna. - westchnęłam tylko. Nie mam co się sprzeciwiać, bo i tak z nią nie wygram. Przytaknęłam tylko głową. Usiadłam do stołu i jadłam jajecznicę. Kiedy już byłam gotowa, wyszłam do szkoły. Może was zaskoczę, ale lubię chodzić do szkoły. Mam tam wielu przyjaciół. Nauka wchodzi mi praktycznie od razu, więc też nie uczę się jakoś dużo. Oczywiście oprócz biologii, biologia jest inna (wyczuj ten sarkazm). Zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Dziesięć minut później przekroczyłam progi budynku. Od razu powędrowałam pod salę. Tam ujrzałam już moją przyjaciółkę Annę. Anna Wyła wysoką dziewczyną o krótkich włosach w kolorze głębokiego brązu. Jej oczy błyszczały ciepłym bursztynem. Zawsze uśmiechnięta i równie chamska. Ale kocham ją za to.
- Hej, Anna, masz może książki na matematykę, ja zapomniałam swoich. - moja wada, byłam strasznie zapominalska. Zaśmiałam się jak w jakimś kiepskim filmie, licząc na to, że moja przyjaciółka poratuje mnie. Ta tylko spojrzała na mnie, pokręciła głową, dając mi do zrozumienia, że znowu ona musi o wszystkim pamiętać.
- Mam, gdybym nie miała obie byłybyśmy w niezłym bagnie, ktoś musi utrzymywać nas na powierzchni. - odparła, ja tylko klasnęłam w ręce z radości. Weszłyśmy do sali. Matematyka minęła szybko, nauczyciel nawet nie dopatrzy się jednej książki naszej ławce. Upiekło się nam. Potem był język ojczysty, biologia i geografia, a na koniec wf. Mogłam się wyszaleć, po tylu męczących lekcjach, człowiek pragnie odreagować. Moim konikiem była piłka ręczna, ale tym razem graliśmy w siatkówkę. Nasza drużyna tym razem niestety przegrała i zanosiła zwycięzców do szatni.
Wracałam już do domu. Zanosiło się na deszcz, przyspieszyłam kroku, żeby zdążyć przed ulewą. Udało mi się. Ledwie zamknęłam drzwi na klatce a rozpadało się.
- Tamara, już jesteś. Cudownie. Tobie został do ogarnięcia tylko pokój dla ich syna. Zajmie twój stary pokój. - cudownie. Zielone ściany i dziecinne meble.
Przebrałam się i ruszyłam by zabrać się do roboty, Mieliśmy sporo pokoi, nie wiem dlaczego mama wybrała właśnie ten. Może dlatego, że miał wbudowaną łazienkę. Otworzyłam drzwi, były zamknięte na klucz. Już od paru ładnych lat tam nie zaglądałam. Tata nie chciał ruszać tego pokoju, bo twierdzi, że lubi tu przesiadywać i wspominać jak byłam mała i jeszcze się go słuchałam. Najpierw starłam kurze, potem przyszła pora na łazienkę. Wymieniłam również pościel. Otworzyłam okno, by wpadło trochę powietrza. Na koniec podłoga. Zaczęłam ją odkurzać. Rurą od odkurzacza wjechałam pod łóżko. Nagle natrafiłam na opór. Spojrzałam co to może być. Ujrzałam małe, prostokątne pudełko. Zaciekawiona wyciągnęłam je. Usiadłam na łóżku i je otworzyłam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to mój pamiętnik, który prowadziłam w wieku sześciu lat. Uśmiech sam wszedł na moje usta. Takie pamiątki to skarb. Poczytałam trochę, ale potem idąc z każdym wpisem wspomnienia do mnie wracały.

" Tego dnia bawiłam się z moim przyjacielem i było super. Kupił mi bransoletkę, dla siebie i dla mnie. Taką z rzemyka zakończoną Znakiem Yin, on ma taka samą tylko Yang. Jako jedność. Jeszcze bardziej go pokochałam."

Poczułam na swojej dłoni mokre plamy. Dlaczego ja płaczę. Bolało mnie to, że nie mogę przypomnieć sobie jego twarzy. Poczułam się dziwnie. Zajrzałam dalej do pudełka. Znalazłam tą bransoletkę. Założyłam, pasowała. Zdecydowałam, że jej nie ściągnę. Poczułam się jakoś dziwnie lekko. Zaraz po tym skończyłam sprzątać, a pudełko odłożyłam na miejsce. Reszta dnia minęła mi spokojnie. Poszłam jeszcze tylko pobiegać. Tym razem podczas biegania na nadgarstku czułam miły ciężar, jeżeli tak to można ująć.

Dzień przyjazdu gości.

Jak dla mnie kolejny dzień, aczkolwiek trochę się stresowałam, zawsze tak mam jak mam poznać kogoś nowego. Jedyny plus, że ze swoim stresem zmierzę się po południu. Mają być dopiero po trzynastej. Czyli kiedy ja będę w szkole.

- Jeżeli ich syn będzie przystojny to ja się za niego biorę. - uśmiechnęła się An. - Aczkolwiek ty masz lepszy start, bo on mieszka u ciebie. Żadnych macań, pocałunków ani nic dopóki ja go nie zobaczę. - prawiła mi wywody, od kiedy tylko jej powiedziałam, że znajomi rodziców mają do nas wpaść na parę dni. Rany An i tak była bardziej śmiała ode mnie i zawsze wiedziała jak zagadać na faceta. Nie zdziwię się jeżeli na nią poleci. Zresztą ja mam wypaczony gust. Kto mi nagle ześle Azjatę z nieba? Każdy w klasie wie, że Tamara kocha wszystko co z Azją jest związane.

Byłam już w domu, na placu stoi obce auto, domyślam się więc, że już są, Automatycznie zrobiło mi się ciężko na żołądku. Ale ze mnie panikara.
- Już jestem mamo. - powiedziałam. Weszłam pewnie do salonu. Trzeba zrobić dobre pierwsze wrażenie. Ujrzałam kobietę, gdzieś po czterdziestce. Była bardzo ładna. Musiała o siebie dbać. Mężczyzna również był w kwiecie wieku. Spoglądali na mnie z przychylnym wzrokiem. - Dzień dobry, Państwu. - kiwnęli mi głową. Dopiero potem mój wzrok przeszedł na ich syna. Dosłownie kopara mi opadła. To był Azjata! 
Pierwsze sekundy milczałam i wpatrywałam się w niego, był naprawdę bardzo przystojnym mężczyzną. On również wpatrywał się we mnie. Pierwsza wyciągnęłam rękę.
- Cześć, jestem Tamara. Miło poznać. - uśmiechnęłam się. 
- Jeon, mnie również miło.
Kiedy nasze dłonie się spotkały poczułam miły prąd przechodzący po moim ciele. To było przyjemne uczucie. 
- Tamara proszę zaprowadź naszych przyjaciół do ich pokoi, rozpakują się i potem zjemy obiad.
Tak zrobiłam, zaprowadziłam ich. Kiedy odsyłałam chłopaka do mojego starego pokoju, przez jego twarz przemknął cień uśmiechu. Nie wiedziałam dlaczego, ale wiedziałam, że w ten uśmiech mogłabym wpatrywać się cały czas. Sama zeszłam na dół i pomagałam mamie w przygotowaniu obiadu. Po około dwudziestu minutach wszyscy, razem siedzieliśmy przy dużym stole. Rodzice i ich przyjaciele rozmawiali ze sobą cały czas. Nie dziwię im się, nie widzieli się szmat czasu, tylko ja jakoś nie mogę ich skojarzyć.
Zerkałam na różne punkty w salonie, by tylko jakoś załagodzić zdenerwowanie jakie się we mnie kłębiło, ukradkiem spojrzałam na chłopaka. Bardzo speszyłam się faktem, kiedy ujrzałam, że on również wpatruje się we mnie, ale nic nie mówił. Szybko zmieniłam obiekt obserwacji. Ta cisza trwała jeszcze z dobre dziesięć minut, kiedy mogłam wreszcie zniknąć w czeluściach mojego pokoju. Przebrałam się w szare luźne dresy i przylegającą czarną bluzkę na ramiączka. Było mi tak wygodnie. Położyłam się na łóżku i słuchałam muzyki.  Nie wiem ile czasu minęło, usłyszałam pukanie do drzwi. Myśląc, że to moja mama znowu czegoś ode mnie chce, otworzyłam drzwi szybkim, swobodnym ruchem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zamiast mamy ujrzałam Jeona. Cofnęłam się o krok, jakbym poczuła, że wchodzi w moją bezpieczną strefę komfortu. 
- Mogę w czymś pomóc? - zapytałam nie wiedziałam co go tu sprowadza. W tej chwili poczułam się głupio. Chłopak przyjechał do obcego domu. a ja jako, że jest gościem u mnie, zamiast go jakoś zająć schowałam się w mojej przestrzeni. Zmieniłam nastawienie. Uśmiechnęłam się na zachętę.
- Mogę porozmawiać z tobą o okolicy, nie za wiele pamiętam, dużo się tu pozmieniało. - uśmiechnął się w moją stronę. 
- Mieszkałeś tu wcześniej? - I ja go nie pamiętam? On jakby zdziwiony moją odpowiedzią, zapytał czy może wejść. Kiwnęłam głową i gestem ręki zaprosiłam go do środka. Oboje usiedliśmy na łóżku, chociaż teraz w jego oczach widziałam smutek. Tylko przez chwilę, ale dlaczego?
- Będę uczęszczał do Mily możesz mi powiedzieć gdzie to jest? - uśmiechnęłam się.
- Ja tam chodzę, możemy iść jutro razem to cię zaprowadzę. Tylko chodzę do klasy drugiej A. - chłopak uśmiechnął się, a mi od razu zrobiło się lżej.
- Nie wiedziałem, że będziemy razem w klasie. Zajmujesz się muzyką to ekstra. Kocham śpiew, potrafi sprawić, że człowiek zostaje ogołocony ze wszystkich problemów. - Zaczął mi opowiadać jak jest u nich za granicą, wyprowadził się do Korei. Tam żył, kształcił się. Rodzice dostali propozycję od starej firmy i postanowili wrócić na stare śmieci. Rozmawialiśmy bardzo długo, nim się obejrzałam była godzina dwudziesta druga. 
- Masz śliczną bransoletkę, gdzie kupiłaś? - Zmieszałam się.
- Nie kupiłam, dostałam od ważnej osoby. Tylko nie wiem czy ta osoba ma drugą część...
- Na pewno ma. - Powiedział to z przekonaniem, ale wiem, że próbował mnie pocieszyć...

Siedziałam już w szkolnej ławce, od chwili kiedy tylko weszłam z Jeonem do szkoły widziałam dziwne spojrzenia. Owszem był przystojny, ale nie wierzę, że teraz każda leci na Azjatę. On nie zwracał na nie uwagi, albo naprawdę ich nie widział. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. 
Teraz Jeon przedstawiał się klasie, niektóre dziewczyny były wpatrzone w niego jak w obrazek. Owszem poczułam trochę goryczy. Bo wiedziałam, że moje szanse maleją w zastraszającym tempie. 
Zaraz? Jakie szanse? Czy ja chcę dać deklarację w tej wojnie, jaka może się wytworzyć? Nie, mowy nie ma. Dostałam karteczkę na ławkę od Anny. 
"Albo jesteś czarownicą, albo masz takie szczęście...serio Azjata?" Zaśmiałam się do samej siebie. Dodała mi pewności siebie. Spojrzałam na niego, a on tylko do mnie pomachał. W tej chwili, mroczne spojrzenia, niektórych dziewczyn spoczęły na mnie. Czułam się jakby na moje plecy zwalili ze sto kilogramów cegieł. Brakowało mi oddechu. Jeon usiadł po mojej lewej stronie. Każdy miał osobne ławki, więc mimo wszystko cieszyłam się, że siedzimy blisko siebie. Dzień w szkole zleciał mi niewyobrażalnie szybko.
Jeon bardzo szybko zaaklimatyzował się. Minął już tydzień, wraz z rodzicami wyprowadzili się, ale nasz kontakt się nie urwał, wręcz przeciwnie. W szkole codziennie ze sobą rozmawiamy, po szkole się spotykamy. Anna cały czas wmawia mi że podobam mu się, ale ja w to jakoś nie wierzę, traktuje mnie jak każdą inną koleżankę. Do wszystkich się uśmiecha i rozmawia. Pewnego dnia jakaś dziewczyna podeszła do niego i poprosiła o autograf. Byłam bardzo zdziwiona. Czy on jest jakiś sławny? Nie słyszałam nigdy o nim. A to naprawdę dziwne. Może moje maniactwo względem Japonii przysłoniło mi inne ciekawe kraje. 

Leżałam w łóżku i natchnęło mnie by przeczytać wpisy ze starego pamiętnika. Weszłam do mojego byłego pokoju. W progu uderzył mnie zapach Jeona. Albo miał dobre perfumy, albo specjalnie wypsikał cały pokój, żebym o nim nie zapomniała. Ech naprawdę nie musiał tego robić.
Znalazłam go. Otworzyłam go. Przeczytałam kolejny wpis.

"Drogi pamiętniku, dzisiaj przeżyłam kolejny piękny dzień razem z moim przyjacielem. A raczej wieczór. Byłam zła przez połowę dnia, mama nie chciała kupić mi wymarzonej lalki, a ja tak bardzo chciałam ją mieć...płakałam w pokoju. Usłyszałam wołanie do mojego okna. Wyszłam na mały balkonik, a tam stał mój przyjaciel. Poszliśmy razem pod nasze drzewo. Było bardzo miło, ale jeszcze bardziej miło, zrobiło mi się, kiedy zaczął grać śliczną piosenkę na gitarze. Brzmiała ona mniej więcej tak:
                                       "Remember the way you meda me feel
                                                     Such young love but
                                       Something in me knew that is was real
                                                     Frozen in my head..."             "


Znowu poczułam jak ściska się moje serce, bardzo zawiodłam się na samej sobie. Dlaczego nie mogę przypomnieć sobie jego twarzy? Jak mogłam zapomnieć o tak ważnej dla mnie osobie? Gdzie teraz możesz być? Czy jesteś szczęśliwy? I czy zapomniałeś o mnie?
Spojrzałam na moją bransoletkę, chwyciłam ją i położyłam się spać.

Sobota, poszłam pobiegać wcześnie rano. Zatrzymałam się w parku by odetchnąć. Z daleka zauważyłam Jeona, też wyszedł pobiegać, świadczył o tym jego strój sportowy. Uśmiechnęłam się, ruszyłam do biegu, przemknęłam obok niego jak strzała, Nawet się nie odwróciłam, już po sekundzie poczułam, że jest obok mnie. Uśmiechał się tym swoim rozbrajającym uśmiechem.
- Znowu próbujesz mnie prześcignął Tamara? - okej próbowałam tego już chyba z siedem razy, ale jeszcze nie udało mi się z nim wygrać, był niewiarygodnie szybki. Ścigaliśmy się do końca parku, jak zwykle przegrałam. Mogłam zobaczyć jego triumfalną minę.
- Wygrałem znowu. - westchnęłam z rezygnacją i położyłam się na trawie, on uczynił to samo. Zaczęliśmy znowu rozmawiać. W pewnym momencie nasze spojrzenia spotkały się ze sobą ponownie. Rozmowa ucichła, a my trwaliśmy w tej ciszy. Miałam teraz wrażenie jakbym naprawdę znaczyła dla niego trochę więcej. Więcej od innych. Jeon oparł się na łokciu, ale nadal nie spuszczał ze mnie wzroku, pochylił się delikatnie nade mną.
Zaraz czy...czy on chce...mnie pocałować. Nasze usta dzieliły minimetry, chciałam tego tak bardzo.
W jednej chwili odskoczył ode mnie jak poparzony, zadzwonił telefon, wyrwał nas z pięknej chwili. Miałam ochotę zabić tego co wybrał sobie akurat ten moment. Spojrzałam na wyświetlacz. "Mama"
Mogłam się tego spodziewać, nie ma mnie dłużej niż zwykle.
- Odprowadzę cię. - zaproponował Jeon, nadal jeszcze speszony z lekka zaistniałą sytuacją. Kiwnęłam głową. Po paru minutach byliśmy pod domem. Pożegnałam się z nim i weszłam. Okazało się, że mama chciała mi tylko przekazać, że śniadanie czeka na mnie w lodówce. Naprawdę, akurat wtedy to było najważniejsze, dziękuję mamo!
Postanowiłam poszperać w internecie. Standardowo facebook, instagram, czy twitter. Nagle przypomniało mi się jak dziewczyna prosiła o jego autograf. Postanowiłam dowiedzieć się kim on jest. Nie interesowało mnie to zbytnio na początku, nie chciałam wścibiać nosa w nie swoje sprawy. Ale w tym momencie zlekceważyłam swoje słowa.
" Jeon Jungkook...Koreańczyk urodzony w Los Angeles, wraz z rodziną przeprowadził się do Korei, by rozwijać karierę muzyczną. Urodziny 01.09.1997 r. Należy do zespoły Bangtan Boys (BTS). Jest tancerzem oraz wokalistą. W wolnych chwilach zajmuje się graniem na gitarze" (oczywiście to zmyślone informacje)"
Trochę mnie zaskoczył, przejrzałam zdjęcia jego i jego zespołu, przesłuchałam kilku utworów, musiałam przyznać, że są naprawdę dobre. Nie zamierzam teraz zachowywać się jak niektóre dziewczyny w szkole. Już rozumiem ich fascynację, ale ja nadal widzę Jeona, którego nadal próbuję prześcignąć w biegach, lubię z nim rozmawiać, śmiać się. Widzę w nim normalnego chłopaka. A nie gwiazdę.
Weekend minął w szybkim tempie, jak zwykle. W szkole mieliśmy dziś dzień przedmiotów artystycznych. Muzyka, śpiew i inne. To była ostatnia lekcja.
- Dobrze tym razem damy szanse wykazać się Jeonowi. Jeszcze nie miał okazji przedstawić nam swoich zdolności. Mamy nadzieję, że twoje umiejętności są równie dobre na żywo jak i w teledyskach. - Nauczyciel próbował droczyć się z nim, jak z każdym na początku. Profesor Mike był jednym z najlepszych nauczycieli w szkole, każdy cenił sobie jego uwagi. Wyciskał z nas wszystko to co najlepsze. Jungkook chwycił za gitarę. Minęło już sporo czasu odkąd do nas dołączył. Byliśmy bardzo ze sobą zżyci. Mogłabym powiedzieć, że jest dla mnie kimś naprawdę ważnym. Z czasem zaczęłam się zastanawiać czy mam u niego szanse. Wiem, że raz prawie się pocałowaliśmy. Były momenty, kiedy nagle milkliśmy, cisza w ogóle nam nie przeszkadzała. Zaprosił mnie do kina, spacerowaliśmy. W pewnych momentach potrafił chwycić mnie nawet za rękę... Czułam się wtedy naprawdę wyjątkowa. Spojrzałam na niego, stał na środku klasy, jego wzrok również powędrował w moją stronę. Kiedy zaczął grać, poczułam się tak lekko. Ta melodia dosłownie unosiła mnie w powietrze. Lecz kiedy zaczął śpiewać, wróciłam szybko na ziemię. Te słowa...

                                      "Remember the way you meda me feel
                                                     Such young love but
                                       Something in me knew that is was real
                                                     Frozen in my head..." 

On śpiewa dokładnie te same słowa, śpiewa całą piosenkę. Przyjrzałam się dokładnie, jego oczy patrzyły tylko na mnie. Nie zwracał na nic innego uwagi. Do moich oczy napłynęły łzy. Właśnie zdałam sobie sprawę z tego kto stoi naprzeciwko mnie. Kto był obok przez ten cały czas. Jak mogłam nie przypomnieć sobie. Ale czy to znaczy, że on też o mnie nie pamięta? Czy śpiewa to przypadkowo? Proszę powiedz, że to nieprawda, że znowu błądzę i szukam na siłę usprawiedliwień. Proszę...powiedz, że to ty.

Pod wieczór usłyszałam jak dzwoni mój telefon. Byłam w domu, musiałam to wszystko przemyśleć. Może to zwykły przypadek, albo los dał mi szansę. Dzwonił Jeon, prosił o spotkanie.
Szliśmy teraz przez park. Cisza, znowu, ale tym razem jej nie chciałam. Chciałam wiedzieć, dlaczego chciał się ze mną zobaczyć...Chciałam już zadać pytanie, ale wyprzedził mnie.
- Kiedy ujrzałem cię po raz pierwszy od razu cię poznałem. Kiedy tutaj wracałem, najbardziej czekałem na to, by znowu ujrzeć twoją piękną twarz, by znowu zatopić się w twoich dużych oczach. Bardzo pragnąłem usłyszeć znowu twój głos. Zmieniłaś się bardzo, na lepsze. Wyrosłaś na naprawdę przepiękną kobietę. Ale już u ciebie w domu, wiedziałem, że mnie nie poznajesz. Nie chciałem ci nic mówić, bo wiem jak skończyło się nasze ostatnie spotkanie. Płakałaś przeze mnie. Nie chciałem widzieć już smutku w twoich oczach. Ale każdy kawałek mojego ciała tak bardzo chciał cię znowu przytulić. Pragnąłem ci powiedzieć, że jestem już przy twoim boku i chcę przy nim pozostać. Sądziłem, że to bez sensu, nie będę wkraczał z powrotem w twoje poukładane życie, ale nie potrafiłem, chciałem żebyś sobie przypomniała. Przepraszam. - płakałam tak bardzo płakałam. Czułam, że mam zaczerwienione policzki, rękawem wcierałam łzy. Spojrzałam mu głęboko w oczy.
- To ja powinnam cię przeprosić. Zapomniałam o tobie. Nie mogłam nic zrobić, by przypomnieć sobie. Czułam się jakbym miała czarną dziurę w głowie. Powinnam była pamiętać, powinnam przypomnieć sobie, kiedy tylko cię zobaczyłam... - poczułam tylko jak jego ramiona otulają mnie całą. Kochałam jego zapach, kochałam go całego. Tak, kochałam go. Teraz już to wiem. Jeon nie puszczał mnie, trwaliśmy tak jeszcze parę chwil. Czułam się tak dobrze. Jakbym odnalazła swoją drugą połówkę. Właśnie połówka... Spojrzałam na jego nadgarstek, ale na żadnej nie widziałam rzemyka...
- Tego szukasz? - Jeon zaśmiał się, zupełnie tak, jakby wiedział czego szukam. - Mam go cały czas, nigdy o nim nie zapomniałem, ani o  Tobie też. - wyjął tak upragniony rzemyk i zapiął sobie na ręce. Połączyliśmy dwa znaki w całość. A potem nasze usta zrobiły to samo. Czułam się nareszcie skompletowana. Od dłuższego czasu brakowało mi czegoś. Nie wiedziałam co to jest, ale teraz już wiem. Brakowało mi ciebie...

Od Autorki; Serdecznie zapraszam do komentowania, fajnie wiedzieć czy to wam się podoba :) 

Pozdrawiam was wszystkich <3

4 komentarze:

  1. To chyba najbardziej romantyczna jednopartówka jaką czytałam *.* <3 no i ta Anna to musi być fajna babka xd ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta jednopartowka świetna. No ta Tamara to szczęściara, Nie ma co! Mieć przy boku takiego przystojniaka, to nie jedna by chciała. (Ale dość o moich fantazjach XD)
    Jak zwykle jestem Milo zaskoczona twoja twórczością. I muszę przyznać, ze nie mogłam się juz doczekać kiedy pojawi sie cos nowego, już pallicho z tym, ze to nie Sasusaku. Bo to juz druga partowka, którą się zachwycam, a jest nie o nich. <3 Buziaki i życzę weny dużo ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff zaakceptowała to fanka SasuSaku, jak się cieszę :D Poleciałam romantyzmem nie ma co :D

      Usuń

LAYOUT BY OKEYLA